Książki

Zaczytana Madusia: „Dwór cierni i róż” & „Dwór mgieł i furii”.

     Są takie książki, które po zakończeniu czytania zostawiają nas z szeroko otwartymi oczami, zasychającymi śladami łez na policzkach i ogromną pustką w serduszku, że jak to koniec i czemu nie ma dalej. Taka właśnie była moja reakcja przedwczoraj w nocy, gdy skończyłam czytać \”Dwór mgieł i furii\” Sarah Maas. Nieco pocieszający jest fakt, że będzie następny tom, ale niewiele łagodzi to powstałą nagle wyrwę, gdy doczytałam książkę do końca. I chociaż zdecydowanie nie jest to \”moja\” literatura, to ostatnie cztery dni były naprawdę magiczne. Tyle właśnie zajęło mi przeczytanie dwóch tomów (gdyby nie fakt, że jednak mam jakieś w życiu inne zajęcia, to poszłoby mi o wiele szybciej, bo ciężko się było oderwać), które totalnie mnie zdemolowały. W pozytywnym sensie. 🙂 Jeśli Was zaciekawiłam, zapraszam dalej!

        Cykl \”dworu cierni i róż\” był mi znany, często napotykałam się na te śliczne kolorowe okładki, ale jakoś nigdy nie pomyślałam, żeby po nie sięgnąć. Momentem przełomowym była recenzja Olgi z Projekt: książka o \”Dworze mgieł i furii\”. Tak pozytywnie napisana, mająca w sobie mnóstwo emocji, które zdecydowanie do mnie przemówiły i powiedziały: \”tak, Madziu, koniecznie musisz to przeczytać\” I Madzia się wzięła do czytania. 😉 Żeby wiedzieć co i jak, trzeba było zacząć od pierwszego tomu, czyli \”Dworu cierni i róż\”, który przyznam szczerze początkowo czytałam wyłącznie po to, żeby zorientować się w fabule tomu drugiego. Po kilkudziesięciu stronach zapominałam o tym i dałam się wciągnąć historii, która płynęła niezwykle wartkim strumieniem. Kojarzyła mi się z nieco bardziej mrocznym wydaniem \”Pięknej i Bestii\”, ale tutaj jest zdecydowanie bardziej rozbudowana, zaś później można zauważyć inspirację mitem o Persefonie i Demeter. Sporo takich fajnych właśnie porównań i inspiracji można wyłapać, ale w niczym nie przeszkadza to w lekturze. Wszystko jest spójne, ma sens i Maas świetnie prowadzi nas przez wykreowany w książkach świat, szczególnie w drugim tomie poznajemy go o wiele więcej i dokładniej, nie ograniczając się wyłącznie do jednego dworu. Widać, że jest to dopracowana w każdym szczególe koncepcja, co baaardzo cieszy w perspektywie trzeciego tomu. 🙂

http://bonito.pl/k-1260895-dwor-cierni-i-roz

      Mało jest książek, w których podoba mi się główna postać żeńska, zwykle o wiele bardziej przypadają mi go gustu mężczyźni. Kobiety w książkach (zwłaszcza takich z wątkiem miłosnym) są często niezwykle irytujące i najczęściej po prostu mnie denerwują i zupełnie nie rozumiem ich zachowania. U Sarah Maas jest zupełnie inaczej – ona świetnie tworzy mocne charakterystyczne postacie. I to zarówno męskie jak i damskie, co szczególnie mocno widać w drugim tomie. Te postacie naprawdę żyją na kartach książki, mają swoje wady i zalety, są prawdziwe. Spokojnie możemy je sobie wyobrazić i utożsamiać się z nimi, przeżywają wszystko tak samo jak ludzie, płaczą, gdy ich boli i cieszą się, gdy są szczęśliwi. Zaś główna bohaterka – Feyra – jest absolutnie genialnie rozrysowaną postacią, która powoli się rozwija, zmienia, dojrzewa i uczy się nowych rzeczy i prawd. Wyrwana siłą ze swojego środowiska, gdzie się wychowała, musi się nauczyć żyć w nowych okolicznościach, które nie są tak kolorowe, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Robi to w sposób, który nam – czytelnikom – bardzo się podoba. Czytając książkę nie miałam chyba ani jednego momentu, gdy nie zgodziłam się z jej postępowaniem. Czasem było szalone, czasem nawet irracjonalne, ale zawsze prawdziwe. Szczególnie wątek miłosny, który w obu tomach odgrywa ważną, aczkolwiek nie dominującą rolę. Poprowadzony jest w sposób mistrzowski, często sprawia, że zamieramy z wielkim \”oooo\” na ustach. Szalenie lubię takie nieoczywiste historie, w których chociaż przeczuwamy, że to się stanie, gdy się dzieje, jesteśmy całkowicie zaskoczeni. W tym zaskoczeniach przoduje zdecydowanie tom drugi, który też kreuje jedną z moich najulubieńszych męskich postaci, którą tuliłabym do serduszka przez całe życie. 😉

http://www.empik.com/dwor-mgiel-i-furii-maas-j-sarah,p1133485427,ksiazka-p

      Najbardziej zaskakujący w obu tomach jest fakt, że zdecydowanie lepszym jest ten drugi, co już w ogóle bardzo rzadko się zdarza. Jak pierwszy czytało mi się niezwykle przyjemnie, było sporo zaskoczeń i momentów, gdy byłam pewna, że to już koniec, a tu niespodzianka, historia się zmienia, nabiera tempa i mota się jeszcze bardziej, tak drugi powalił mnie na kolana. Jest zdecydowanie mroczniejszy, historia pląta się totalnie, ale czyta się go jednym tchem. Zwłaszcza ostatnie sto – sto pięćdziesiąt stron, gdy nie byłam w stanie się oderwać od ekranu czytnika. Przewracałam stronę za stroną, nie słyszałam nic co się dzieje dookoła mnie (a Tomasz akurat oglądał mecz i co chwilę wołał mnie, żeby zobaczyła jakieś zagranie, ale ja go chwilami naprawdę nie słyszałam, tak mocno byłam skupiona na książce) i płakałam po cichu. Łza płynęła mi za łzą – tak dogłębnie poruszyła mnie ta historia. A zakończenie sprawiło, że uśmiechnęłam się poprzez te łzy i od razu chciałam iść dalej, do trzeciego tomu, którego jeszcze nie ma.
      Wiem, że bardzo mało piszę tutaj o całej fabule książki, ale nie chcę przypadkiem niczego zaspojlować, bo uważam, że byłoby to najgorsze co można zrobić. Zwłaszcza w tej książce, zwłaszcza w obliczu tak różnorodnych dwóch tomów. Najlepiej po prostu wziąć sobie kilka dni wolnych, przygotować termos herbaty, duże opakowanie chusteczek i zaszyć się pod kocem czytając. I zdecydowanie nie będzie to czas stracony, tylko jedne z piękniejszych chwil Waszego życia, które spędzicie w niezwykle oryginalnym i sympatycznym (no, na drugi rzut oka ;p) gronie. Tylko pamiętajcie – po zakończeniu lektury poczujecie straszną pustkę i tęsknotę. 😉 Ale naprawdę warto. 🙂

Ocena: 11/10, bo tak się ślinię do tej książki jak Zara na widok Nataszki. ;p

~~Madusia.

32 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *