Książki

Zaczytana Madusia: „Jagiellonowie. Niechciane dziedzictwo” Maria Paszyńska – recenzja

Dzisiaj w kąciku niedzielnych recenzji wrócimy do korzeni. Moja fascynacja książkami w dużej mierze zaczęła się w momencie, gdy w moje dziecięce jeszcze rączki wpadł „Poczet królów i książąt polskich” i pokochałam z całego serduszka te niesamowite historie. W pewnym momencie potrafiłam nawet recytować z pamięci niektóre fragmenty, nie mówiąc o tym, że kolejność panowania mogłam powtórzyć w obudzona w nocy o północy. A obecnie powieść historyczna jest jedną z moich najukochańszych i dzisiaj w tym klimacie mam dla Was recenzję książki Marii Paszyńskiej „Jagiellonowie. Niechciane dziedzictwo”.

Już sam tytuł zdradza nam głównych bohaterów książki – są to Jagiellonowie, a dokładniej rzecz ujmując synowie Władysława Jagiełły i jego czwartej żony Zofii Holszańskiej zwanej Sonką. Samo ich małżeństwo jest fascynującą historią, o której również sporo dowiadujemy się w tej powieści – jest ono doskonałym przykładem jak wtedy były traktowane kobiety, zwłaszcza w bogatych i/oraz panujących rodach.

Wątek królowej Zofii nie jest tym najważniejszych, ale na mnie wywarł zdecydowanie najintensywniejsze wrażenie, a szczególnie ten fragment, gdy Sonce zdarza się przesadzić z alkoholem i nie czuje się związana żadnymi konwenansami czy swoją pozycją. Jest to bardzo gorzki wykład o tym, jak bardzo mityczna i wynoszona na piedestał jest rola królowej i jak mocno jest ona oderwana od kobiety, która go nosi. Przyznam szczerze, że nie przepadałam wcześniej za tą królową, ale ta Maria Paszyńska swoją prozą zmieniła moje podejście i spojrzenie na nią. Wcale nie tak łatwo być królową.

O tym także przekonuje się przeznaczona na małżonkę Kazimierza Jagiellończyka Elżbieta Rakuszanka, zwana brzydką królewną w przeciwieństwie do słynącej z urody Zofii Holszańskiej. Elżbieta nie ma łatwego życia w świecie, gdzie księżniczki mają być piękne, podziwiane i rodzić dzieci. Ona, mimo doskonałego pochodzenia, jest przecież wnuczką rzymskiego cesarza, jest ciągle spychana na margines, ponieważ nikt nie chce jej pojąć za żonę. Nie z taką urodą! Zresztą sam Kazimierz, gdy dowiaduje się od przyjaciół (a także na własne oczy) jak wygląda jego przyszła żona, marzy tylko o odwołaniu ślubu. Kobiety w piętnastym wieku naprawdę nie miały lekko.

Najciekawszy jednak jest fakt, że „Jagiellonowie. Niechciane dziedzictwo” skupia się w dużej mierze na losach dwóch synów Jagiełły – starszego Władysława (zwanego później Warneńczykiem) oraz młodszego Kazimierza (tego od wspomnianej już Elżbiety), a ja tu na wierzch wyciągam dwie kobiety jako najciekawsze wątki. Nic na to nie poradzę, bo od zawsze uwielbiałam czytać o historycznych kobietach, ponieważ jest ich stosunkowo mało, niestety częściej przebijają się królowie. Wracając jednak do synów Jagiełły to postacią spajającą ich historie jest tajemniczy narrator, który zbliżając się do kresu swej wędrówki po świecie doczesnym, postanawia spisać losy domu Jagiellonów, które zna wyjątkowo dobrze. Na kolejnych stronach jego opowieści odkrywamy razem z nim zagadki dotyczącego jego losu. Jest to dodatkowy smaczek, wprowadzający taki element niepewności, którego nie znamy z historii, a który jest na tyle wiarygodny, że sprawia, iż zgadywanie i późniejsze odkrywanie jego tożsamości jest naprawdę interesującym wątkiem całej powieści.

Uwielbiam jak Maria Paszyńska w swój niepowtarzalny sposób kreuje świat znany nam z kart historii. Postacie znane ze szkolnych lekcji (które zapewne wielu nudziły) nagle ożywają, przeżywają swoje wzloty i upadki, mają te same problemy, które i my przeżywamy, a przecież nas nikt nie namaścił na najwyższe urzędy. I dlatego właśnie wysoko cenię powieści historyczne – w sposób przyjemny i prosty opowiadają nam prawdziwe historie, aczkolwiek z różną dozą wyobraźni autora. I szczerze mówiąc, zwykle mi to nie przeszkadza, dopóki przebieg historii jest taki sam jak w rzeczywistości. Nie lubię, gdy autor poleci za mocno w swoich fantazjach i nagle dowiemy się np. że Kazimierz jednak nie poślubił Elżbiety i losy potoczyły się zupełnie inaczej niż miało to miejsce w rzeczywistości. Takiego podejścia nie lubię i dlatego Maria Paszyńska ze swoją wersją Jagiellonów przypadła mi wyjątkowo do gustu. Nie mogę się doczekać, aż znów wraz z nią wrócę do tych średniowiecznych czasów, zwanych złotymi.

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Książnica / dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *