Zaczytana Madusia: „Spowiedź szlachciców. Szczera rozmowa z najgorszym królem Polski” Christopher Macht, Krzysztof Pyzia – recenzja
Jak już zapewne doskonale wiecie, historia obok czytania to moja największa pasja i miłość jednocześnie. I dlatego też cieszę się, że ostatnio coraz popularniejsze stają się książki historyczne. Cieszę się także, że na jej kanwie powstają różne, nieco luźniejsze w odbiorze, pozycje, które przybliżają nam postaci bądź ważne wydarzenia. I taką właśnie serią jest ta oparta na konwencji nietypowej spowiedzi, w której bohaterowie opowiadają nam o sobie i czasach, w których przyszło im żyć. Kiedy więc zobaczyłam „Spowiedź szlachciców. Szczerą rozmowę z najgorszym królem Polski” z dopiskiem „1670” to miałam skojarzenie z serialem, który mnie zachwycił i dlatego też sięgnęłam po książkę. Czy było warto? Czytajcie dalej!
Od razu przyznam się szczerze, że mam z tym tytułem ogromny problem. Nieco za szybko i na wyrost założyłam, że rok 1670 odnosi się bezpośrednio do popularnego polskiego serialu w jednym z serwisów streamingowych i oczekiwałam tamtej historii. Doczytałam jednak, że w sumie rzecz ma dotyczyć najgorszego króla Polski, a po obrazie na okładce łatwo idzie wywnioskować, że to Michał Korybut Wiśniowiecki będzie bohaterem książki. I tak właśnie było.
A że Michał królem był wyjątkowo marnym, to w pełni zasłużył na okładkowe określenie, co doskonale udowadnia w trakcie swojej spowiedzi. Jest to tak naprawdę rozmowa władcy z dwoma szlachcicami, spisywana przez królewskiego skrybę. Ciężko to nawet nazwać rozmową, bowiem Michał Korybut Wiśniowiecki jest ciągle zajęty jedzeniem. Jest ono całym jego życiem i to wokół niego toczą się wszelkie dyskusje. A to nudzi. Nawet bardzo.
Żeby dodać kolorytu pojawiają się grube i przaśne żarty, które chwilami nawet mnie raziły, a sama od takich nie stronię. Za dużo było w nich przesady i dosłowności, żeby było to śmieszne. Ta rzekomo humorystyczna strona spowiedzi dla mnie była zupełnie niezabawna i momentami miałam aż ciarki żenady, że muszę to czytać. Serio, to jednak zupełnie nie moja konwencja. Nie kupiłam tej formy podania historii, a nawet pójdę jeszcze dalej – odrzuciła mnie całkowicie. Nazwijcie mnie historycznym snobem, jakoś będę musiała z tym żyć.
Na plus mogę jednak pochwalić dużo fragmentów z materiałów źródłowych z epoki, jak i późniejszych dzieł bardziej wybitnych twórców. Cieszę się, że się pojawiały, bo dzięki temu nie spisuję tej serii książek w pełni na straty. Nie wątpię, że odnajdzie swoją rzeszę fanów – sporo pozytywnych opinii zresztą widziałam na temat tej, jak i pozostałych „spowiedzi”. Zdecydowanie jestem w mniejszości w ocenie tej książki, ale nie polecam jej. Wcale a wcale.
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Bellona / dziękuję za egzemplarz do recenzji.