Włoskie opowieści: słoneczna Piza.
Panująca za oknem pogoda zmusiła mnie do rewizji moich blogowych planów, bo jest tak szalenie paskudnie, że tęsknota za słońcem i ciepłem jest przeogromna. Od dwóch dni wychodzenie z domu to największy koszmar, jaki można sobie wymyślić…
Kraków, siódma trzydzieści.
Kolokwia, egzaminy, zaliczenia, stres i nerwy i ledwo zauważam, jak maj przemija obok mnie. A przecież wiosna w maju to zdecydowanie moja ulubiona pora roku i ukochany miesiąc mój. W maju zawsze jestem szczęśliwa, a przynajmniej staram…
Włoskie opowieści: niesamowita Toskania.
Wychodząc z założenia, że majówka jest przereklamowana i wszyscy wtedy gdzieś jadą, postanowiłam zrobić ją dwa tygodnie wcześniej. Okoliczności były sprzyjające- święta wielkanocne i związane z tym wolne w pracy i na uczelni pozwalały na tygodniowy wyjazd. Od kilku…
Trzecia miłość – żagle.
Może i trzecia, ale zdecydowanie od pierwszego wejrzenia. I to wbrew logice, bo pierwsze moje żagle pogodowo należały do wybitnie beznadziejnych. W pierwszą noc był mróz, a że tego nie wiedzieliśmy, to naiwnie się przebrałam w piżamkę i spałam…
Magiczny Ojców.
Wreszcie przyszła wiosna. Tak nieśmiało się zbliżała, ale nareszcie jest. A ostatni weekend emanował nią wprost dookoła, nachalnie zachęcając do korzystania z jej uroków. Niestety w sobotę trzeba było się skupić nad sprawami dotyczącymi uczelni, ale za to niedziela…
Krasnoludki są wśród nas.
Jest takie miasto w Polsce, w którym zamieszkały krasnale. Jest ich obecnie kilkadziesiąt, ale liczba ta stale wzrasta, pojawiają się bowiem od czasu do czasu w nowych miejscach. Każdy ma swoje imię i historię, a wszystko to jest bardzo…
Bliskowschodnie klimaty na Szerokiej. :)
Kolejny post z cyklu kulinarnych podróży po Krakowie, bowiem poprzedni cieszył się całkiem sporym zainteresowaniem, a poza tym po prostu ostatnio często gdzieś bywamy razem z Tomkiem. 😉 Wszystko zaczęło się w pierwszą niedzielę października zeszłego roku, gdy…
Dobra amerykańska robota- niedzielne obiady w „Well Done”.
Jakoś tak złożyło się, że ostatnie dwie niedziele upłynęły mi pod znakiem kuchni amerykańskiej. Razu pewnego przeczytałam w gazecie recenzję Wojciecha Nowickiego, a że brzmiała bardzo zachęcająco, przekazałam ją dalej mojej własnej osoby towarzyszącej (tak W. Nowicki określa zwykle…