Szukanie wiosny w Ojcowie. :)
Wreszcie jest! Przyszła! Nieśmiało, bo nieśmiało, ale ten weekend zdecydowanie był totalnie wiosenny. Pogoda absolutnie przepiękna, trochę wiatru, więc powietrze czyste – idealne warunki do spacerów i wypraw. I dlatego też nie mogliśmy usiedzieć w domu…
Zaczytana Madusia: na co czekam w marcu, czyli zapowiedzi wydawnicze. :)
Luty to najkrótszy miesiąc w roku, a u mnie wydarzyło się tyle, że spokojnie kilka innych można by obdarować. Po cichutku liczę, że marzec będzie spokojniejszy i stabilniejszy, ale to nigdy nie wiadomo, zwłaszcza że moja druga…
Mój własny Kraków: szukanie wiosny na Zakrzówku. :)
Drugi miesiąc 2017 roku zleciał mi w niesamowitym tempie. Dawno nie działo się aż tyle w tak krótkim czasie, o czym już pisałam Wam w poprzednim poście. Dalej jest nam szalenie smutno bez Nataszki, Kluska zaczyna wariować…
Zmiany, radości i smutki.
Ostatnie kilkanaście dni było w naszym życiu totalnie wariackich. W ciągu tygodnia zrealizowałam wszystkie zmiany, które miałam zaplanowane na ten rok – zmieniłam kolor włosów z ciemnego na jasny, zmieniliśmy mieszkanie na fajniejsze i poszłam do pracy, przez…
Styczniowe migawki z Instagrama.
Pierwszy miesiąc nowego roku już za nami i powiem Wam szczerze, że był całkiem niezły. 😉 Zdecydowanie większe zamieszanie przyniesie luty, bo sporo zmian się szykuje w naszym życiu, na szczęście tych pozytywnych. Jedyną złą wiadomością…
Zaczytana Madusia: na co czekam w lutym, czyli zapowiedzi wydawnicze. :)
Ostatnio tylko marudzę i marudzę, więc dzisiaj rozpoczynam od dobrych wiadomości. Choroby poszły precz, Nataszka czuje się dobrze i wszystko powoli wychodzi na prostą. Dzisiaj rano jeszcze pojawiły się niezwykle pomyślne plotki, ale zanim zacznę się…
Jak dobrze nam zdobywać góry: Królowa Śnieżka. :)
Strasznie kiepski ten styczeń jest pod względem zdrowotnym – Tomasz znowu chory, Nataszka znowu dostała krwotoków i przez dwa kolejne tygodnie męczymy się ze strzykawkami. Na razie jednak poprawy brak, co nie wróży dobrze na przyszłość, bo…
Zaczytana Madusia: „Dwór cierni i róż” & „Dwór mgieł i furii”.
Są takie książki, które po zakończeniu czytania zostawiają nas z szeroko otwartymi oczami, zasychającymi śladami łez na policzkach i ogromną pustką w serduszku, że jak to koniec i czemu nie ma dalej. Taka właśnie była moja reakcja przedwczoraj…